00:23

Błądzę

Mam milion pomysłów. Na minutę. Na sekundę. Co z tego, jeśli tyle samo wystarczy mi by je zapomnieć? Ulatują, uciekają. Tak bardzo chciałbym, żeby zostały. Żebym zdążył je zapisać, zapamiętać. Zrobić cokolwiek, byleby nie przepadły w otchłani, w której mają marną nadzieję na powrót do domu ~~~~ pozwolić im dojrzeć ~~~~ nakierować ~~~~ świadomie wypuścić ~~~~
Błądzę do tego stopnia, że nie wiem gdzie się pogubiłem, w jakim momencie przestałem rozumieć. To dziwne uczucie. Ciągle czuć pustkę, niezależnie od wszystkiego. Wydawać - tak często mi się zdarza być na wpół szczęśliwym. Za chwilę jednak obracam się za siebie i znika; ten cudowny uśmiech wnętrza. Moje ciało działa z opóźnieniem. Nieświadomie ukrywa prawdę, pozostawiając usta rozchylone na długo, po epizodzie euforii.
Analizuję tak wiele rzeczy, łączę je z wyimaginowaną przyszłością, która nigdy nie będzie miała miejsca, aż ostatecznie odrzucam, wiedząc, że nie jest tym czego oczekuję. Problem w tym, że nigdy nie będzie tego czego chcę. Nigdy nie będzie niczego co sobie wyobrażam. Nigdy.
Wyrzucam tu śmieci z mojej głowy. Tak naprawdę powinienem dopłacać, by ktoś je czytał. Ten blog to wysypisko. Omijane z daleka. Nie dziwię się. Śmierdzi i nic ciekawego tu nie ma. Tłumaczę sobie wiele rzeczy, tylko po to, by za chwilę o nich zapomnieć, powtarzać w nieskończoność, aż do końca. Do wybawienia. Z nudów.
Nudzę się byciem i niebyciem. Brakuje mi celu, czegoś większego niż pieniądze. Bo choć ich pragnę, by umilić życie, to wiem, że nie są warte mojego zachodu. Nie są warte niczego. Szukam czegoś co będzie warte. Każdego wstania z łóżka. Każdej kartki papieru. Wszystkiego co cenne. Gdyby mój byt był żartem, nikt nie chciałby go opowiadać. Jednak gdyby nim był miałby jakiś cel. Niebyt to stan podczas, którego nie czuję zupełnie nic. Nawet pustki. TO chwila, gdy zdaje się sobie sprawę - CO TU SIĘ DO CHOLERY ODPIERDALA - gdzie jestem, kiedy jestem, czym jestem.
Ciało to balon. Bez nas jest flakiem. Z nami może albo latać, albo spadać, albo leżeć i czekać na wiatr, który go poniesie. Wiatr jest genialną metaforą. Można za jego pomocą wyrazić tyle rzeczy. Mówmy do siebie wiatrem. Muskajmy się tak, jak on to robi - nie zważa na to czego dotyka. Balonowi zależy jedynie na tym, by nie być brzydkim dla innych. Przybiera przepiękne kształty.
Mamo, jestem już duży! Chcę robić wszystko po swojemu. Chcę być tym kim się czuję. Chcę decydować o moim losie. Spróbować zarabiać, spróbować cieszyć się z siebie. Nie z tego, co otrzymam. Chcę uśmiechać się do tego kim jestem. Czasami jednak potrzebuję cię. Potrzebuję kopniaka. Potrzebuję troski. Troski o coś więcej niż zdrowie. O mnie.
Mam wrażenie, że non stop zawodzę. Nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie. W głowie wszystko wydaje się lepsze. Łatwiejsze. Na żywo, upadam w nadziei. Upadam w marzeniach. Dookoła mnie są tylko marzenia. A ja leżę nie mogąc ich tknąć. Spoglądam jedynie w ich kierunku. Widzę też od czasu do czasu żywopłot zdarzeń. Zauważam kolejne alejki labiryntu.

sᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏsᴏʀʀʏ

Przepraszam, że nie byłem, a mogłem. Codziennie myślałem o tym co mogę napisać. Tyle się wydarzyło, tyle ludzi poznałem, tyle wspaniałych seriali obejrzałem. Ale nadal nie potrafiłem sformułować zdania, aż do dzisiaj. Teraz się cieszę. Tak bardzo cieszę. Nawet jeśli nie ma tu nikogo. Cieszę się - wypełniłem obowiązek. Ten blog to mój obowiązek. Zaniedbałem go. Było mi z tym okropnie ciężko. Wyobraźcie sobie, że zawodzicie kogoś na kimś wam zależy. Dokładnie tak się czułem w tej niemocy pisania.
Byłem w Hiszpanii. Wydarzyło się tam wiele cudownych rzeczy, wydarzyły się też takie, które utwierdziły mnie w przekonaniu iż, na świecie jest zdecydowanie za mało rozgarniętych ludzi, a w szczególności tych płci męskiej, nad czym skrycie ubolewam...
Chyba powinienem wynagrodzić tę nieobecność, a więc jest 23.15 8 sierpnia, - zostało mi 45 minut, żeby przeobrazić ten post w istny misz - masz wszystkiego.
Rocznica. Minął rok odkąd założyłem bloga. Rok temu byłem lekko mówiąc - zły. Na świat. Teraz jestem zły na siebie. Na to, że do tego świata nie pasuje. Każdy post mówił o mnie coś więcej. Odkrywał więcej, a jednocześnie pozwalał na własne dedukcje. Były też posty, dzięki którym chciałem przyciągnąć widownię, bo raczej nie wiele znajdę ludzi łasych na przemyślenia młodego człowieka. Ludzie chcą rozrywki. Chciałem im jej odrobinę zapewnić, żeby zostali i zmądrzeli. Teraz jednak, z perspektywy czasu widzę w tym ogromny błąd. Nie mogę próbować zmieniać ludzi, to oni muszą uznać, że coś jest nie tak. Wtedy, może jakimś cudem mnie odnajdą, przeczytają, uznają, że być może kogoś krzywdzili, być może zrobili to samym sobie. A nawet jeśli nie pomogę, będzie to chociaż szczere. A na tym mi najbardziej zależy. Na szczerość w każdym miejscu na Ziemi. Dlatego ogłaszam, wszem i wobec - od dzisiaj piszę dwa rodzaje postów (żart, postanowienia są głupie) - recenzje oraz to co widzicie obecnie, aktualnie nie mam na to słów ;>. Co do recenzji, uwielbiam wyrażać to co czuję, więc możecie spodziewać się, że będą. Nie długie, ale krótkie, lecz treściwe. Rzeczy znanych i mniej znanych. Tych do których coś poczuję.
To nie był dobry rok. Nigdy nie jestem zadowolony do końca z tego co robię. Zawsze uważam, że można być lepszym, zrobić coś lepiej. Na ten moment opublikowałem 43 posty. Jestem zadowolony z 30 z nich. Moją widownią jest prawdopodobnie kilka, znanych mi osób. Większość ostatnich wyświetleń mam z Niemiec, także Hallo! Wie heißt du? Nie ukrywam, że chciałbym mieć chociaż jeden komentarz pod każdym postem. Jedną opinię mówiącą, czy jest dobrze, czy jednak nie do końca. Bo sam sobie być twórcą, widzem i sędzią to ciężkie zadanie. Ale tak jak już mówiłem, nie zamierzam pozyskiwać ich na wpisy typu 5 rzeczy, które musisz... Chcę, aby to było prawdziwe.
Smutno mi, że nie mam sprzętu do nagrywania, nie mam komputera, który udźwignąłby montaż, nie mam pokoju, w którym mógłbym rozstawić statyw, nie mam ciekawego zaplecza. Gdybym miał chociaż połowę z tych rzeczy, oglądalibyście moją twarz na YouTubie. 
W tym momencie, uświadomiłem sobie, że jesteście jedynie wytworami mojej wyobraźni. Wyobrażam sobie, że piszę to do jakiejś Tosi, co siedzi przed ekranem, z herbatą oraz kocem. Nie wiem dlaczego, bo na dworze jest blisko 35 C
Kurczę, tak długo mnie nie było, (znów do tego wracam, wiem) tak wiele tematów się nazbierało. Nie chcę, by ten post miau (chcę kotka!) 5000 słów. Nic z niego nie wyniesiesz moja Tosiu. Także na dziś już chyba skończę. Życzę wam wszystkiego cudownego. Mam nadzieję, że kiedyś się zobaczymy. 


Teraz postaram się też przy każdym poście umieszczać piosenki, które ostatnio podbiły moje serce <3:
1. The Black Eyed Peas - Meet Me Halfway
2. joan - Żyj
3. Cults - Always Together 




S

2 komentarze:

  1. Witam, niestety nie mam na imię Tosia. Nie siedzę też pod kocykiem, bo jak sam zauważyłeś temperatura nie pozwala. Mam za to przy sobie już na wpół pusty kubek herbaty. Przepraszam, skreślam. Na wpół pełny. Ten raz będę optymistką.
    Z całego serduszka żałuję, że znalazłam Cię dopiero teraz.
    Z całej blogosfery najbardziej cenię sobie właśnie takie miejsca. Pełne subiektywnych opinii i refleksji. Prowadzone przez ludzi, z którymi można podjąć polemikę na tematy głębsze niż kałuża w dziurawym asfalcie.
    Wydaję mi się, że trafiłam. Przynajmniej takie mam wrażenie po tym co przed chwilą przeczytałam. Zdaję mi się również, że mam do nadrobienia 43 posty. Jestem w bardzo dobrej myśli.
    Pozdrawiam i do zobaczenia ^^
    PS: Tylko najpierw pójdę napełnić kubek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy. Tak się cieszę, że jesteś i mam nadzieję - zostaniesz. Chociaż na trochę. Naprawdę zachciało mi się działać <3

      Usuń

Copyright © 2016 Takie tam , Blogger