00:04

Jestem beznadziejny

Jestem beznadziejny
Nie dałem rady. Nie potrafię dotrzymywać słowa
Nie mam siły, czasu i brak mi pomysłów na pisanie. Przeżywam załamanie kreatywnościowe. Chciałbym coś znaczyć, dla kogoś, bardziej. Wiem jaka to odpowiedzialność, ale odczuwam potrzebę dzielenia się "sobą". Po prostu.

Lubię kiedy ludzie piszą mi miłe rzeczy. Lubię kiedy ludzie piszą mądre rzeczy....
Byłem na meet'upie. Było całkiem fajnie, przez jakieś 2 godziny. Potem już nie mogłem wytrzymać. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Na całe szczęście wygrałem wejściówki Premium i mogłem ukryć się w pokoju ze znacznie mniejszą ilością ludzi. Nawiązałem tam dialog z pewnym panem w wieku około 40-50 lat.  Przyjechał tam ze swoją córką. Gadaliśmy właściwie o wszystkim. Myśląc o tym teraz, stwierdzam to za dziwne i niepodobne do mnie, ale mimo wszystko pan był dosyć spokoo.
Cieszę się, że tam pojechałem, bo nawiązałem oraz odświeżyłem kilka znajomości
.

Wymagam od życia za wiele. Marzę, żeby wiele rzeczy było idealnych, ale potem dochodzę do wniosku, że to ja jestem beznadziejny. Nie nadaję się do tego świata.


Miękka klucha ze mnie. Nic na to nie poradzę. Emocje. Ahh emocje. 


Nie potrafię się powstrzymać. Mówię to co myślę, a potem rozmyślam całymi dniami nad konsekwencjami.

Brakuje mi miłości. Tymczasem nie umiem nawet przytulać. 



Ludzie mnie denerwują (a w szczególności niektórzy nauczyciele). Są wredni i fałszywi.

Marnuję sobie życie. W głębi duszy wiem, że jestem coś wart, ale mój mózg uporczywie twierdzi odwrotnie. 



Przepraszam, ale nie będę tu obecny za często.
Kiedyś wrócę do świata z czymś dużym.


S.



19:00

Szczęście 1 i 2 i 3

Czym jest szczęście1? Właściwie powinienem spytać czym dla WAS jest szczęście1... Bo dla każdego jest czymś innym. Niezależnie od postaci wywołuje u nas jednak radość. Chce nam się żyć, spełniać marzenia. To taki emocjonalno-energetyczny kop, o wiele lepszy od energetyka. Do tego bez konserwantów, zagęszczaczy, barwników i innych ocznych wabików (ahh te rymy :D). Szkoda tylko, że aby go zdobyć trzeba się napracować... Lub mieć szczęście2. Chyba to jedna z trudniejszych rzeczy do opisania... A więc... Jest ono zależne tylko od siły wyższej. Może powodować szczęście1. Uczucia, towarzyszącego posiadaniu tej niezwykłej wewnętrznej "siły" chyba nie da się porównać do niczego. No najwyżej do szczęścia3, które przynajmniej dla mnie ma ogromną wartość. Teoretycznie można byłoby podpiąć je pod szczęście1, ale przez wyjątkowość nie zrobiłem tego.
Co jest w nim takiego niesamowitego? A no to, że powodują je inne osoby. Być może te, które kiedyś sprawiły nam ból. Czasem warto wybaczać... Czy to jednak wystarczające zadośćuczynienie?
S.
Zdaję sobie sprawę, jak bardzo jest to chaotyczny post. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko da się co nie co z niego wynieść.

19:00

Przyzwyczajenia

Przyzwyczajenia
Chyba, każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia. Nawet zwierzęta. W tym poście wymienię wam moje.
PS chętnie przeczytałbym o waszych w komentarzach ;)

1. Uwielbiam tworzyć w piątki wieczorem. Malować, pisać, śpiewać. Wszystko co związane ze sztuką dzieje się u mnie właśnie tego dnia.
2. Gdy maluję, muszę słuchać piosenek. Inaczej rysunek wychodzi mi mizernie.
3. Na kolację jadam płatki lub tosty.
4. Jeśli woda butelkowana to tylko Cisowianka, Saguaro z Lidla. Nie cierpię Polaris. Serio. :D
5. Po wstaniu przeglądam SocialMedia. W roku szkolnym trwa to 10 min a w wakacje... 30-60...
6. Śpię w koszulce, bokserkach i... Skarpetkach. Niezależnie od pory roku, temperatury i innych czynników. Muszę mieć na swoich stopach skarpetki. Moje ulubione są w pizze :>
7. Książki do szkoły szykuję wieczorem.
8. Lekcje zadane na weekend odrabiam w piątek lub sobotę. Nigdy w niedzielę.
9. Pokój sprzątam w każdy piątek.
10. Nie jestem w stanie zasnąć w kompletnej ciemności. Na całe szczęście do mojego okna dociera "nocne światło"
11. Zeszyty mają dla mnie ogromną wartość. Wybieram je bardzo długo. Selekcja jest ostra.
12. Mam  dwie poduszki. Jedna pod głowę. Druga... Spróbujcie się sami domyślić :D
13. Jeśli buty to tylko Adidas, ewentualnie Nike (najnowsze przyzwyczajenie)
14. Kiedy się uczę, uwielbiam dotykać moich włosów :>
15. Piszę wiersze, tylko gdy mam natchnienie.
16. Gram w Simsy, Don' t starve, Hidden Folks. Strasznie rzadko, gdyż po dwóch godzinach spędzonych przy grze jestem "nie do życia".
17. Uzależniłem się od Spotify.
18. Kocham grać w makao.
19. Regularnie oglądam recenzje telefonów. Śledzę nowinki technologiczne.
20. Nie pijam napoi gazowanych. Tylko soki 100%. Najlepiej Cappy.

No i to by było na tyle. Dzisiaj trochę o mnie mam nadzieję, że wybaczycie. Piszcie co wam w duszy
gra.




S.
PS Kiedyś zrobię Tag 50 faktów o mnie ;D 

10:05

5 najgorszych zakupów

5 najgorszych zakupów
Znacie to uczucie, gdy patrzycie w sklepie na jakąś rzecz i koniecznie chcecie ją mieć, mimo iż wcześniej nawet nie wiedzieliście o jej istnieniu? Jestem pewien, że tak. W tym momencie wyłącza nam się racjonalne myślenie. Zamiast analizować potencjalną użyteczność danego przedmiotu, przy jego wyborze kierujemy się panującymi trendami lub wizualną stroną, nie zawsze pasującą pod nasze wnętrze.
Potem wracasz do domu "zadowolony" z zakupu. Siadasz na fotelu i myślisz: ,,O słodki Jezusku! Co mną kierowało!" :D. Chciałbym podać w tym momencie jakąkolwiek radę, ale obawiam się, że na tą dolegliwość jedynym antidotum jest rzadsza wizyta w sklepach. Po prostu. A jeśli się już taka nadarzy warto się mocno skupić. BARDZO MOCNO. No chyba, że wybrany przez nas sklep ma opcję zwrotów.
Najgorsza sytuacja ma jednak miejsce wtedy, gdy ktoś z waszych bliskich wyraził się o zakupie w sposób negatywny, a wy mimo to, aby pokazać jacy stanowczy jesteście kupiliście tą rzecz. No a następnie dzieje się wyżej opisana sytuacja i zewsząd dochodzi słynne ,,A nie mówiłem!". Ja wiem jakie trudne może być pogodzenie się z myślą o braku zakupu kolejnego kwiatka... Ale kiedyś trzeba przechytrzyć samego siebie!
Istnieje też opcja bardziej pozytywna, w której nowo nabyty przedmiot okazuje się być strzałem w dziesiątkę i to my ,,A nie mówimy"... Pamiętajcie jednak, że w większości chwilowe zauroczenia są tylko... Chwilowe.

Sam nieraz znajdowałem się w podobnych sytuacjach i wychodziłem z nich przeważnie, z "failami", bez możliwości zwrotu. Właśnie teraz przechodzimy do sedna... Czyli 5 moich najgorszych zakupów!

1. Świeczka w kształcie kaktusa - pomijając fakt, że do niczego w pokoju mi nie pasuje to i tak zastanawiam się po co ją kupiłem, skoro świeczki to ja zapalam jedynie w Wigilię :D
2. Skarbonka zielonka - moje przygody z skarbonkami przeważnie kończą się tak, że rozwalam je na drugi dzień w poszukiwaniu 2 zł. A miało być tak pięknie... No i w sumie powinno, bo ten bank jest "otwieralny". Ale co z tego skoro na drobniaki mam osobny portfel...
3. Fishka - no tak, bo przecież trzeba było być modnym. Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli mieszkacie na wsi, macie gdzie trenować oraz jeździć to ten rodzaj deskorolki powinien przypaść wam do gustu. Niestety życie sprawiło, że żyję w mieście, w którym pełno ruchomych ulic, wyboistych chodników oraz... spojrzeń ciekawskich ludzi. To sprawia iż "nauka" staje się niemożliwa a co za tym idzie jakakolwiek jazda. I tak skończysz na OLX.
4. Kotek, "odliczający dni oraz miesiące" - w sumie to pamiątka z wyjazdu. Pamiętam nawet jak się tym jarałem. ,,Mamo, ja będę codziennie przestawiał te klocuszki, nauczę się nawet miesięcy po angielsku". Taaa, jasne! Zrobiłem to może z 5 razy. Później zwyczajnie mi się znudziło. A 8 Eurasów poszło się pierniczyć :D. I tak co tydzień wycieram go z kurzu. Wyrzucić szkoda, sprzedać nie ma po co. Pozostało liczyć, że kiedyś samo się zgubi lub magicznie zniknie.
5. Loreal super, farbujący na niebiesko, 1 dniowy spray do włosów - wszystko byłoby fajnie, gdyby moje włosy były blond, a nie ciemny brąz... Po za tym nie widzę jakoś za dużo okazji w przyszłości do nałożenia go, ale może.... Kto wie.... Kiedyś chciałbym rozjaśnić sobie włosy i przefarbować na jakiś ładny kolorek

To na tyle, z moich zakupowych faili! Nie no żartuje, jest ich znacznie więcej, ale ciiii... Możecie zastanawiać się czemu nie ujawniłem bezpośredniego wizerunku tychże rzeczy. Nie będę ukrywał. Moje umiejętności graficzne są zerowe, a miejsca do cyknięcia fajnej foci również nie znalazłem :D. Kiedyś będzie lepiej!
Jak zawsze zachęcam do komentowania i dziękuję za przeczytanie :)
PS powodzenia w szkołach
S.

19:00

#TABU1 Zwycięstwa i porażki

#TABU1 Zwycięstwa i porażki
Uwielbiam wygrywać, ale przegrywanie też nie jest złe. W dzieciństwie od razu wpadałem w histerię po zajęciu ostatniego miejsca w Monopoly. "Bo przecież tak nie może być!". Życie pokazało mi, że każda porażka uczy nas czegoś nowego. To dzięki nim stajemy się coraz lepsi. Niektórzy niestety do tej pory nie pojęli tej sztuki i ciągle "płaczą", gdy coś idzie nie po ich myśli. Śmieszy mnie to. Naprawdę śmieszy. Jak trzeba być próżnym, aby myśleć, że zawsze się wygra.
Wiele razy w moim życiu brałem udział w konkursach. Czasami nawet nałogowo. Teraz już bardziej okazjonalnie, ale zawsze przeżywałem każdy z nich całym sobą.
Pamiętam moją największą nagrodę - ramkę z życzeniami dla mamy z okazji Dnia Matki. Wygrałem ją, dzięki szczerości. W moim zgłoszeniu na próżno można było szukać efektów specjalnych, czy dobrej jakości. Nagrałem "zwykłe" życzenia. Wiem tylko, że były naprawdę z serca. Właściwie nie liczyłem, na zajęcie czegokolwiek. A tu 1 miejsce...
Od tej pory biorąc udział w konkursach jestem przede wszystkim prawdziwy. Po drugie świadomy, że mogę przegrać. Po trzecie nikomu nie życzę źle i... To naprawdę pomaga. I pamiętajcie, że porażkami nie ma co się przejmować. To paradoksalnie takie specjalne miejsca, tyle, że bez nagród.
Wracając jeszcze do ludzi a właściwie do "szkolnych sportowców"... Nie cierpię WF! Gdy patrzę na te wszystkie twarze gotowe zabić innych, aby strzelić bramkę zastanawiam się: Po co? Zaraz lekcja się skończy i to nie będzie miało żadnego znaczenia. Czy jest 5 do 1 czy 6 do 2. Życie toczy się dalej, nic się nie zmienia. Piłka Nożna to zło. A tak się składa, że na moje nieszczęście w naszej szkole chyba każdy chłopak chce w nią grać. Wfistom to pasuje. Stoją i patrzą. Ewentualnie czasami zagwiżdżą. Ahh... Zostały tylko dwa dni, a katorga zacznie się na nowo, ale wiecie co? Żal mi ich. Są jak małe dzieci marzące o zostaniu sławnym piłkarzem. Nie mające zbyt wielu wartości "życiowych". Granie, Cypis, Popek, Piłka, płytkie żarty, "bicie się"... Dużo by tu wymieniać, ale chyba nie ma po co.
Miłej soboty.




S.

22:06

#TABU!

#TABU!
Hej, siemka, eloszka! Ostatnio pomyślałem, że moje "przemyślenia" zasługują na miano nazwy. I tak właśnie powstało

  
Mało tego!

Postanowiłem, że będzie to regularna seria na moim blogu! Co tydzień w sobotę o 19 dostarczę wam porcję nastoletnich przemyśleń na temat świata... i nie tylko. 

Podsumowanie sierpnia
Cieszę się, że jest ze mną garstka osób. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Dzięki, "odzewie" pod ostatnim postem doszedłem do wniosku, że trzymanie tego bloga w tajemnicy przed resztą świata nie ma sensu, a jeszcze miesiąc temu chciałem, aby był całkowicie mój. Szybko zmieniam zdanie. Dlatego jeśli chcecie, polećcie(ale dziwny wyraz 0.0) go osobom, których być może zaciekawi treść znajdująca się tutaj lub będzie im w jakiś sposób pomocna. Nie chcę publicznego share'owania na facebook'u, a jedynie w wiadomości prywatnej. Będę wam bardzo wdzięczny i być może kiedyś się odwdzięczę ;) A no i najważniejsze... Dziękuję, że jesteście!
Na chwilę obecną mój blog został wyświetlony tyle razy
Trzeba odjąć od tego jakieś 100 nabite przeze mnie :D

PS Chciałbym również posłuchać waszych opinii na różne tematy...
Zachęcam do komentowania. Tutaj każdy może napisać co myśli o czymkolwiek :>

Uwielbiam tu pisać <3


S.









19:00

Michael Thomas Ford - Notatki Samobójcy - Recenzja

Michael Thomas Ford - Notatki Samobójcy - Recenzja
Moja pierwsza recenzja w życiu! Jestem ciekawy, jak mi pójdzie. Zaczynajmy.

Notatki Samobójcy to książka opowiadająca o 15 letnim Jeff'ie u którego wszystko z pozoru zdaje się być w porządku. Rodzina, przyjaciele, miejsce zamieszkania - jest okey. Ale jak wiadomo pozory mylą. Nikt bez powodu nie podcina sobie żył... No chyba, że jest wariatem takim jak wszyscy obecni w szpitalu psychiatrycznym do którego trafił po nieudanej "akcji". Przynajmniej on sam tak uważa. Ma spędzić tam 45 dni - kiepski żart. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że nie będzie musiał gadać za często z rodzicami, choć ten jeden raz w tygodniu to nadal całkiem sporo. Sesje z Katzrupusem mające na celu wyciągnięcie z głowy Jeffa informacje czemu próbował się zabić również nie brzmią za dobrze. Ale właściwie co było tym powodem?


Książka ma formę dziennika. Jeff opisuje w nim swoje przeżycia związane z niektórymi dniami w szpitalu. Z początku jest to doba po dobie. Im dalej w las tym drzew jednak mniej. Przeważnie chłopak uzupełnia swój zeszyt co drugi dzień. I to całkowicie wystarczy. Przecież liczy się jakość a nie ilość. A z tym pierwszym jest naprawdę wyśmienicie! W każdym z bohaterów książki można dostrzec siebie, dzięki czemu czytanie staje się niesamowicie ciekawe. "To tak jakby ktoś napisał książkę o nas". Emocje oraz przeżycia są przeniesione na papier za pomocą myśli. Dosłownie. Nie ma tu miejsca na zbędne paplanie o kolorze łóżek.
Sytuacje są opisane szczegółowo, ale nie przesadnie, przez co nie zanudzają a intrygują i pozwalają na wyobrażenie sobie reszty przestrzeni. Dla mnie taki zabieg to strzał w 10! Naturalność.
Historia jest niezwykle klarowna, ale autor potrafił mimo to usiać ją wieloma znakami zapytania. I tutaj przejdziemy do chyba jedynej wady. Lubię, kiedy coś nie zostaje rozwiązane do końca. Wtedy można mieć chociaż promyk nadziei na kontynuację. A tutaj mi tego zabrakło. Prędzej czy później wszystko zostaje wyjaśnione mniej lub bardziej. Można pomyśleć, że za bardzo się czepiam, ale czy nie taki powinien być recenzent :D?
Wracając do książki. Akcja dzieje się w jednym miejscu, którym jest wspomniany wcześniej szpital psychiatryczny. Są oczywiście małe wyjątki. Mam tu na myśli wspomnienia oraz jedną "scenę" na zewnątrz. Nie przeszkadza to prawie wcale. W końcu nie jest to utwór z gatunku akcji, więc nie ma co się czepiać. Napomknę tylko, że czytając liczyłem na znalezienie jakiegoś ukrytego pokoju,bo obawiam się iż niektórych może znudzić brak "wyjątkowego miejsca".
Oprócz głównego wątku związanego z sekretem Jeffa, istnieją także wątki poboczne innych mieszkańców szpitalu. Najważniejszym z nich zdaje się być Sadie, z którą chłopak nawiązał chyba najbliższe emocjonalne relacje. Pozostałe historie tak jak wspomniałem wcześniej, mogą chwytać nas za serce ze względu odnalezienia w nich własnej osoby. Gdy jednak tak się nie stanie mogą nas "denerwować", gdyż do czołowej myśli nie wnoszą zbyt wiele. Są ciekawe(zresztą jak cała książka), ale ostatecznie nie koniecznie bardzo potrzebne. *znów się czepiam*
Sesje z Katzrupusem mają za zadanie wywołać na naszej twarzy uśmiech. Głównie ze względu na ironiczne odpowiedzi i riposty. Nie powiem udaje się to znakomicie i nieraz zdarzyło mi się przez to uśmiechnąć. Wnoszą również dosyć sporo do samej historii, gdyż Jeff mimo swoich uporów w końcu opowiada (nie zawsze całkiem świadomie) lekarzowi powolnymi krokami swoje historie.
Na koniec dodam, że niekiedy w zapiskach pojawiają się czarno-humorowe wierszyki/wersy, względnie "śmieszne" sytuacje a także cytaty (co najmniej jeden) . To na pewno świetnie urozmaica opowieść.

Książka jak dla mnie naprawdę genialna. Przeczytałem ją w niecałe 3 dni. Myślę, że na długo jej nie zapomnę i kiedyś wrócę znów w świat "wariatów", ale ostrzegam, że niektóre sceny są szokujące, przez co dałbym jej "ograniczenie wiekowe" 13+.
Dajcie znać co sądzicie. Ja gorąco polecam szczególnie tym, którzy w swoim życiu mają wiele znaków zapytania.
Ocena : 9,5/10 
S.





Copyright © 2016 Takie tam , Blogger