19:00

#TABU1 Zwycięstwa i porażki

Uwielbiam wygrywać, ale przegrywanie też nie jest złe. W dzieciństwie od razu wpadałem w histerię po zajęciu ostatniego miejsca w Monopoly. "Bo przecież tak nie może być!". Życie pokazało mi, że każda porażka uczy nas czegoś nowego. To dzięki nim stajemy się coraz lepsi. Niektórzy niestety do tej pory nie pojęli tej sztuki i ciągle "płaczą", gdy coś idzie nie po ich myśli. Śmieszy mnie to. Naprawdę śmieszy. Jak trzeba być próżnym, aby myśleć, że zawsze się wygra.
Wiele razy w moim życiu brałem udział w konkursach. Czasami nawet nałogowo. Teraz już bardziej okazjonalnie, ale zawsze przeżywałem każdy z nich całym sobą.
Pamiętam moją największą nagrodę - ramkę z życzeniami dla mamy z okazji Dnia Matki. Wygrałem ją, dzięki szczerości. W moim zgłoszeniu na próżno można było szukać efektów specjalnych, czy dobrej jakości. Nagrałem "zwykłe" życzenia. Wiem tylko, że były naprawdę z serca. Właściwie nie liczyłem, na zajęcie czegokolwiek. A tu 1 miejsce...
Od tej pory biorąc udział w konkursach jestem przede wszystkim prawdziwy. Po drugie świadomy, że mogę przegrać. Po trzecie nikomu nie życzę źle i... To naprawdę pomaga. I pamiętajcie, że porażkami nie ma co się przejmować. To paradoksalnie takie specjalne miejsca, tyle, że bez nagród.
Wracając jeszcze do ludzi a właściwie do "szkolnych sportowców"... Nie cierpię WF! Gdy patrzę na te wszystkie twarze gotowe zabić innych, aby strzelić bramkę zastanawiam się: Po co? Zaraz lekcja się skończy i to nie będzie miało żadnego znaczenia. Czy jest 5 do 1 czy 6 do 2. Życie toczy się dalej, nic się nie zmienia. Piłka Nożna to zło. A tak się składa, że na moje nieszczęście w naszej szkole chyba każdy chłopak chce w nią grać. Wfistom to pasuje. Stoją i patrzą. Ewentualnie czasami zagwiżdżą. Ahh... Zostały tylko dwa dni, a katorga zacznie się na nowo, ale wiecie co? Żal mi ich. Są jak małe dzieci marzące o zostaniu sławnym piłkarzem. Nie mające zbyt wielu wartości "życiowych". Granie, Cypis, Popek, Piłka, płytkie żarty, "bicie się"... Dużo by tu wymieniać, ale chyba nie ma po co.
Miłej soboty.




S.

2 komentarze:

  1. Przegrana to w sumie bardzo dobra lekcja, uczy się dzięki nim coraz więcej o samym sobie, zyskujemy nowe przeżycia, a w końcu pożytkują się one w wielką wygraną (do tej pory nie wiem jakim cudem zakwalifikowałem się na wokal do szkoły muzycznej... dostały się tylko 3 osoby, w tym ja )
    Co do wf-ów... Piłka Nożna to jedna z najbardziej złych rzeczy ze świata szkoły xD Ale jeśli nie można nic na to poradzić... zawsze pozostaje opcja obserwowania tych biednych ludzi (Witam w klubie chłopaków nienawidzących Piłki Nożnej, nie jest nas tu chyba wielu :') )

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Takie tam , Blogger