09:09

Cyrk

W sobotę byłem w cyrku... I... Raczej już nigdy się tam nie wybiorę. Liczyłem na chwile zachwytu i podziwu dla artystów... A co dostałem? Kupę śmiechu. Radość powodował nie sam występ, a jego jakość. Być może mam za wysokie oczekiwania, ale czułem CRINGE patrząc na niektórych artystów.
Nie ma to jak bawić się w krytyka cyrkowego.


Czemu tam poszedłem? Miałem ochotę poczuć się znów jak dziecko, zobaczyć czy jestem w stanie uśmiechnąć się na widok klauna. Efekt był niestety zupełnie odwrotny. Klaun wywołał u mnie strach! (może dlatego, że przeżył już kilka wiosen) Reszta również nie była za ciekawa.

7zł

Najbardziej poruszyły mnie jednak zwierzęta (jestem świadomy jak bardzo jest to oklepany temat, ale mimo to chciałem wyrazić swoją, nieoryginalną opinię) Konie otwierające cały spektakl wywołały u mnie łzy. Chciało mi się płakać na myśl o tym, że zamiast biegać w kółko z jakimiś tandetnymi piórkami "przyklejonymi do głowy", mogłyby hasać po polu... Na domiar złego ich trener, "zmuszał je do ukłonienia... Serio? Po co? Następne były pudelki w towarzystwie wspomnianego wcześniej klauna. Tutaj nie wydarzyło się nic specjalnego. NUDY, a zwierzęta cierpią przez głośną muzykę. Ostatnią zwierzęcą atrakcją był chyba wielbłąd. Nie jestem pewien, bo namiot opuściłem niedługo po skończonej przerwie.
Wieczorem wszedłem na stronę cyrku, aby poczytać komentarze. Znalazłem jeden ciekawy, który odnosił do posta(wraz ze zdjęciem i filmem) pokazującego jak są przewożone ich pupile. Powiem jedno... Sami się tak zapakujcie i przejedźcie kilka godzin bez możliwości ruchu głową...
PS Nie rozumiem ludzi, którzy biją brawa. Czy po skończonym filmie w kinie też tak robicie?

Dobra kończę już gadać o samym widowisku. Teraz trochę przemyśleń.

Mam wrażenie, że moje życie to taki cyrk na kółkach. Jestem w nim, bo nie mam wyboru. Nic innego nie potrafię. W sumie to taki pędzący tragediokomiczny pociąg , który ruszył i zatrzyma się tylko raz. Ahh... Jak cudownie byłby z niego wyskoczyć. Kurde, ale się boję. Czy można w inną stronę?
Pocieszające jest tylko to, że w okół mnie jest kilka piesków zawsze gotowych przytulić. Niestety czasami przychodzą te złe klauny i nieśmiesznie niszczą mi psychikę. Szkoda.

W ostatnim poście wspomniałem o Kapeluszniku. Ciągle się tego trzymam. W sumie czemu by nie spotkać się z nim? Taki niewidzialny przyjaciel, który idealnie cię rozumie to skarb.

Wkurzyłem się! To 20 zł, które wydałem aby podziwiać smutne konie, strasznego klauna, panią kręcącą kilkoma hula-hop, gościa wchodzącego na kręcące kółka, oraz ludzi igrających z ogniem (reszty nie widziałem, ale sądzę, że lepsza nie była) mogłem zostawić w jakimś Fast-Fodzie czy kawiarni. Przynajmniej byłbym najedzony. Bardzo kiepski wybór Szymon, bardzo kiepski.
To już chyba koniec. Nazwy cyrku nie podaję, bo po co sobie ją przypominać. Może niektórzy wiedzą o który chodzi... Ale, żeby nie kończyć tak pesymistycznie, łapcie "mema" zrobionego podczas chyba najlepszego występu. :P
,,Fly Adam, Fly"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Takie tam , Blogger